Srebrny pegaz w niebo się wzbił
Rozłożył skrzydła piękne, czarne…
Chciałam go złapać ze wszystkich sił
Lecz w ręce zostało mi jedno pióro marne…
Czarne pióro ze skrzydła pegaza…
Zimne… ciężkie… błyszczące…
Położyłam je na serca swojego ołtarzu
I nagle poczułam niezwykłe gorąco!
I nagle czarne skrzydła mi wyrosły!
Wzbiłam się w niebo! Dotykałam gwiazd…
A kiedy wzrok przeniosłam,
Przede mną unosił się srebrzysty pegaz…
Wyrwałam, więc pióro ze swego skrzydła
I oddałam je temu mistycznemu stworzeniu…
I nagle poczułam, że spadam
Lecę w dół ku zatraceniu
A srebrny pegaz znika w mroku nocy
Nawet nie spogląda na opadające ciało!
I nagle otwieram zaspane oczy…
Sen się skończył i tej nocy już nie spałam…
Senna jeszcze odpaliłam papierosa…
Z ust wypuściłam kłąb srebrnego dymu,
Co przybrał niewyraźną pegaza postać…
I rozproszył się w przeciągu paru minut…
Rozłożył skrzydła piękne, czarne…
Chciałam go złapać ze wszystkich sił
Lecz w ręce zostało mi jedno pióro marne…
Czarne pióro ze skrzydła pegaza…
Zimne… ciężkie… błyszczące…
Położyłam je na serca swojego ołtarzu
I nagle poczułam niezwykłe gorąco!
I nagle czarne skrzydła mi wyrosły!
Wzbiłam się w niebo! Dotykałam gwiazd…
A kiedy wzrok przeniosłam,
Przede mną unosił się srebrzysty pegaz…
Wyrwałam, więc pióro ze swego skrzydła
I oddałam je temu mistycznemu stworzeniu…
I nagle poczułam, że spadam
Lecę w dół ku zatraceniu
A srebrny pegaz znika w mroku nocy
Nawet nie spogląda na opadające ciało!
I nagle otwieram zaspane oczy…
Sen się skończył i tej nocy już nie spałam…
Senna jeszcze odpaliłam papierosa…
Z ust wypuściłam kłąb srebrnego dymu,
Co przybrał niewyraźną pegaza postać…
I rozproszył się w przeciągu paru minut…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz